Kochani i już po. Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia,otuchy i zagrzewania do walki. Jesteście nie ocenione!!! Dziękuję.
Kiermasz odbył się zgodnie z terminem czyli 17 i 18 grudnia w hali EXPO w Łodzi. Nosił miano kiermaszu Międzynarodowego ale to była bardzo,bardzo przesadzona nazwa. No cóż,reklama dźwignią handlu. Z gości zagranicznych to byli tylko 2 przedstawiciele,Bułgarzy i Litwini ot cała zagranica.
Na noc przed kiermaszem to jest z piątku na sobotę zarwałem calutką noc. Pomimo gorączki,zapalania krtani i ogromnego zmęczenia siedziałem w kuchni z radia snuła się cicho muzyka, a ja cichutko wiązałem te swoje kuleczki,różyczki i inne cudeńka.Kręciłem ,wiązałem,plątałem i tak ani się spostrzegłem, a tu 6 wybiła.Przeliczyłem ile mi się udało napleść i zdumiony naliczyłem 60 kompletów!!! Kilka świeczników,dwa nowe anioły,parę zakochanych staruszków i kilka innych rzeczy. Pełen nadzieji i dumy,że podołałem poszedłem wziąść kąpiel,bo o śnie nie było już mowy gdyż na 7 rano musiałem być w hali.
Stoisko aranżowałem najpiękniej jak potrafię z dbałością o kolorystykę i fajnie ujęcie i wyeksponowanie mojej biżuterii i innych tworków. Obok rozstawiła się moja koleżanka również z biżuterią i aniołami.Tworzy ona biżuterię ceramiczna bardziej etniczną nieco surową ale równie kolorową i rozmaita.
Dwa dni targów minęły bardzo szybko i niepostrzeżenie. Ludzi nie było zbyt wielu, a potencjalnych klientów jeszcze mniej,chyba kryzys?, ale koleżance handel szedł świetnie. Czasem miałem wrażenie,że jestem niewidzialny albo moja biżuteria jakoś strasznie brzydka,nieatrakcyjna?! Robiło mi się coraz bardziej przykro,że prawie wszyscy omijają moje stoisko i zatrzymują się dosłownie obok u koleżanki.Z drugiej strony byłem zadowolony,że chociaż ona coś zarobi,a przynajmniej nie dołoży do kosztów za stoisko.NO i bardzo ładnie zakończyła targi, mam nadzieję,że jest zadowolona,bo bardzo się ich bała.Mnie udało się zapłacić za stoisko i zostało mi 40zł z czego 37 wydałem na antybiotyk ;-), więc można powiedzieć,że o tyle były to udane targi.Dały mi one dużo do myślenia,może nie ta kolorystyka,może biżuteria nie ładna,może jak powiedziała koleżanka,ludzie maja większe zaufanie do kobiety ,a nie faceta,który sprzedaje biżuterie.Nie wiem?! Ale to kolejna lekcja i muszę wyciągnąć z niej wnioski,może następnym razem będzie lepiej? Ale koniec końcem nie narzekam.Nie poddam się tak łatwo!
W szpitalu było kiepsko,nawet bardzo ale po raz kolejny się udało,wieczorem nieco posprzątam i może usiądę do tworzenia nowej biżuterii.Co nas nie zabije to nas wzmocni! ;-).
Raz jeszcze dziękuję za udział w moim szybkim CANDY,gratuluję zwyciężczyni i wszystkim ,którzy do mnie zaglądają dziękuję ślicznie.Miłego dnia.
Załączam kilka zdjęć z kiermaszu ;-).
Ja wypatrzyłam kilka rzeczy, które spodobały mi się;-)
OdpowiedzUsuńImbryczek, różyczki, korale... a już pomarańcze z goździkami to cymesik;-)
Grzesiu silny z Ciebie mężczyzna. Różnie w życiu bywa, jednym się podoba to a innym tamto. Nie dogodzisz. Mnie się Twoje prace podobają. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMNIE TEZ SIE PODOBAJĄ:)))
OdpowiedzUsuńStoisko zaaranżowałeś przepięknie :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMiałeś przepiękne stoisko, kupiłabym je całe;) I kiedy czytam Twoją relację to mam wrażenie, że czytam o swoich odczuciach z mojego pierwszego kiermaszu:P Ale na kolejnych włączyłam w życie pewne metody zwane "promocja" ;P albo sztuczny tłum zorganizowany z przyjaciół;P itp. i było już znacznie lepiej;D Trzymaj się ciepło!:)
OdpowiedzUsuńjaaaaaaaakie cuda! należę do osób, które po prostu pożerają wzorkiem wszystko, co kolorowe i połyskliwe, więc gdybym mogła być na tym kiermaszu to wiedz, że stałabym dokładnie naprzeciwko stolika z koralami z wywieszonym ozorkiem :D
OdpowiedzUsuńKjujik ma rację z ta promocją i sztucznym tłumem, to działa na klientów :)
OdpowiedzUsuńStoisko miałeś przepięknie zaaranżowane, bardzo kolorowe i świąteczne :)
Mnie Twoje wyroby również się bardzo podobają. Tylko dla mnie jest różnica pomiędzy' podobają się' a 'noszeniem na sobie'. Wypowiadam się w swoim imieniu, a być może jacyś klienci też tak mają. Pomijam oczywiście kwestie portfelowe, ale być może trafiłeś akurat na takich klientów, którym się podobało, ale niekoniecznie chcieliby nosić taką biżuterię na sobie.
I jeszcze jak mogę coś dodać w sprawach technicznych, jako potencjalny klient-oglądacz, to dla mnie za dużo się dzieje na stoliku. Ja rozumiem, że mało miejsce a dużo towaru. Ale ja osobiście lubię jak biżuteria jest zawieszona, np. naszyjniki/korale na takich wieszakach, nie wiem jak to się nazywa. To jakby taka tablica, gdzie sobie wiszą ładnie założone - to działa na wyobraźnię, (bo na mojej szyi mogłoby też tak fajnie wyglądać).
No i koniecznie te promocje albo wyprzedaże i ten sztuczny tłum...
Powodzenia następnym razem!
Wesołych i Zdrowych Świąt!
Oj wiem coś o tym, bo też od niedawna zaczęłam sprzedawać i nie jest łatwo... Klienci zwykle chcieliby coś wspaniałego, ale najlepiej za grosze. Nie myślą wtedy o tym ile pracy, ktoś musiał w to włożyć... Następnym razem na pewno pójdzie Ci już lepiej :) Strasznie mi się podoba ta para staruszków - świetni są! Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że na kiermasze nie przychodzą koneserzy oryginalnych wyrobów, tylko osoby mające nadzieję na tanie zakupy. Że za przysłowiowe 5 zł kupią coś fajnego. Twoja biżuteria jest oryginalna i niepospolita i wbrew pozorom to może być problem. W każdym razie tak bywa na małych, lokalnych kiermaszach.
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia przy następnej okazji;)
Podobne odczucia towarzyszyły nam po zgierskich Kaziukach, gdzie oprócz gości zza wschodniej granicy miała być promocja rękodzieła z naszego województwa.Teoretycznie, a praktycznie zjechało pełno handlarzy których towar nie miał nic wspólnego z rękodziełem. Nasze stoisko zginęło wśród innych, a potencjalni klienci byli zdziwieni, że to są nasze prace. Byli przekonani, że to chńszczyzna.
OdpowiedzUsuńMoże warto było by wystawić jakieś info, że to są wyroby własne.
Twoja biżuteria jest bardzo atrakcyjna. Myślę, że jest ona skierowana do określonej grupy i nie każda kobieta ją założy. Być może zabrakło tam takich osób.
Grzesiu, trzymaj się ciepło i wracaj do zdrowia.
ps.Niestety nie mogłam być na targach, bo jak pisałam nie miałam z kim zostawić maluszka. Może uda mi się następnym razem:).
takie sytuacje ucza nas ogromniej pokory i dodaja nam tak na prawde sil
OdpowiedzUsuńtrzymaj sie cieplo i nigdy przenigdy sie nie poddawaj
uwielbiam Twoje wyroby
pozdrawiam cieplo
Na razie jestem przed kiermaszami. Trochę się boję wystartować. Miałeś piękne stoisko. Życzę powodzenia na następnych targach
OdpowiedzUsuńGrzesiu, stoisko wyglądało pięknie. Nic mądrego nie napiszę, zaliczyłam dotąd dwa jarmarki i nie mam recepty. Chociaż tłumek przed stoiskiem chyba rzeczywiście pomaga.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci dużo zdrowia i cierpliwości. Trzymaj się!
Grzesiu stoisko miałeś fajne,Twoja biżuteria jest piękna,a z handlem jest jak z pokerem-zawsze ktoś może Cię przelicytować:)Następnym razem będzie lepiej!!!Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę Wesołych ŚwiąT!!!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie mieszkam w Łodzi. Na pewno bym przy Twoim stoisku się zatrzymała, już choćby dlatego, że mężczyzna jest autorem biżuterii ;)
OdpowiedzUsuńNie miej kompleksów! Twoje biżutki są SUPER!!
Co ty wygadujesz...Twoje prace nieatrakcyjne? brzydkie? ...oj nie ładnie Grzesiu!!! Ja myślę że są one niezwykle oryginalne. Nie każdy lubi taką sztukę. Naszczęście jest coraz więcej takich którzy potrafią docenić takich artystów jak ty!!! Co do biżuterii, nie rozumiem dlaczego nie sprzedałeś wszystkiego!!!Myślę że potencjalni kupcy nic nie wiedzieli o tych targach :] Następnym razem będzie lepiej!!! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPS Jak kiedyś wybuduje dom i będę go "stroić" obiecuję się do Ciebie zgłosić :)
łał, piękności - ponieważ nie miałam wcześniej kiedy, to teraz życzę Świąteczne życzenia i obfitego 2012 roku!!!!
OdpowiedzUsuńNa targach nie byłam...wtedy przychodziła na świat moja Córcia...:))) jak pisze Magda z kluczedoraju dokładnie takie same odczucia miałam nie raz...na Kaziukach byłyśmy z Magdą razem tworząc jedno stoisko...ale mam też doświadczenia z jarmarku spalskiego...gdzie pierwszy raz spotkała mnie totalna porażka i nikt np.nie spojrzał na szafki na klucze a już za miesiąc szafek brakło bo wszyscy kupowali:))) loteria...nie trafisz.grunt to się nie poddawać:))) Łódź pozdrawia Łódź.:)))
OdpowiedzUsuńI pytanie mam jeszcze.czy można gdzieś w Łodzi zobaczyć, dotknąć Twojej twórczości?masz jakieś stoisko gdzieś, sklepik może?:) odwiedzę chętnie:)
OdpowiedzUsuńKurcze, twoje prace są nietuzinkowe i oryginalne, nic nie rozumiem, dlaczego Ci kiepsko poszło. Tylko nie myśl, że to z powodu nieatrakcyjności Twoich wyrobów, następnym razem będzie lepiej. Przesyłam Ci buziaki pachnące mroźnym wieczorem i cieszę sie, że mogliśmy pogadać :)
OdpowiedzUsuńNa targach nigdy nic nie wiadomo... raz bywa tak a raz inaczej... targi rządzą się po swojemu. Działaj dalej, masz piękne wyroby.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na candy.
Piękne stoisko i prace...
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego w 2012, wielu inspiracji, twórczej weny i kaski na zakupy scapowe :)
Zapraszam na nowy blog i candy
Pięknego Roku 2012 życzę...papa
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńod jakiegoś czasu przeglądam Twojego bloga i uważam, że masz bardzo fajne i odważne prace. Chciałam Ci napisać, że co do targów, to się nie przejmuj. Tak jak pisały dziewczyny, raz na wozie, raz pod wozem. Ogólnie, z tego co słyszę jest teraz kiepsko na jarmarkach. Nam tez poszło źle, i to na trzech pod rząd. Ale np jak przychodzą do mnie ludzie na warsztaty to co raz coś znika z półki. Tego się nie przewidzi. Ważne robić swoje, ale też sprawdzać rynek i szukać rozwiązań:D Pozdrawiam!
A ja mysle,że nie chodziło tutaj o sprzedajaca płeć,a raczej o klientów,a raczej klientki które nie znaja się na ceramice lb trendach mody. Ja chętnie zatrzymałabym się na dłużej przy takim straganie ;)
OdpowiedzUsuńRobisz śliczne rzeczy i tak trzymaj !
OdpowiedzUsuńW handlu tak jest raz na wozie,raz pod wozem
Może to i sprawa "zaufania", bo kiedy byłam na jarmarkach to więcej udało się zarobić mi niż mojemu mężowi;) Choć znam też jedno małżeństwo, gdzie więcej udaje się sprzedać właśnie Panu- tak potrafi omotać te kobietki, że zawsze coś sprzeda, chyba nawet więcej, niż jego żona.
OdpowiedzUsuńSztuczny tłum robi swoje, promocja też działa na ludzi ale najważniejsze jest nastawienie, uśmiech i wiara w to, że się uda, nawet jeśli jest źle.. to pomaga, wiem, bo jeździłam przez pół roku na takie imprezy. Przede mną kolejny sezon:) I wiem, że dobre nastawienie, wybór w towarze to połowa sukcesu!
Kolejnym razem na pewno odniesiesz sukces!! Życzę Ci tego!!
Pozdrawiam
Kasia
pierwsze koty za płoty :) na pewno każdy kolejny raz będzie bardziej udany - odwagi :)
OdpowiedzUsuń