Obserwatorzy

środa, 15 sierpnia 2012

Kolejne wyzwanie

Dobry wieczór kochani.
Przeglądam Wasze blogi i zauważyłem nowe wyzwanie w http://kreatywnykufer.blogspot.com/2012/08/wyzwanie-tematyczne-smaki-sodki.html pomyślałem sobie może raz jeszcze spróbuję. Kiedyś brałem już udział w wyzwaniu w Kreatywnym Kufrze, a właśnie skończyłem skręcać nową kolekcję więc pomyślałem sobie,że może raz jeszcze spróbuję. Co prawda poprzednim razem byłem jedynym rodzynkiem ale do odważnych świat należy ;-)
Więc próbuję. Pomyślałem sobie, bo dziewczyny zaproponowały temat wyzwania aby biżuteria była kolorowa niczym cukieraski najsłodsze, że wystawię dwa nowe naszyjniki.
Pierwszy to tęczowe dyski połączone karminowymi kuleczkami.





Drugi to równie kolorowy i radosny kwiatowy naszyjnik.




Wyglądają niczym słodkie i orzeźwiające żel gumki lub inne słodziaki. Kolory niestety z braku słońca dzisiaj nieco przyblakły ale na żywo są tak mocne i nasycone hmmmm . ;-)
Miłego popołudnia i buziaki dla wszystkich. Grzegorz.
Kilka zdjęć z bliska ;-)







wtorek, 7 sierpnia 2012

Szpitalne myśli i nieco nowych biżutków.

Jasna sala szpitalna, znajome twarze lekarzy i pielęgniarek i moje łóżko. Jak co dwa tygodnie jestem na swojej chemii w szpitalu. Ciężko, ale staram się uciekać myślami w miłe chwile, dobre miejsca. Gdzie ludzie uśmiechnięci, gdzie słychać brzęczenie owadów, trzepot motylich skrzydeł zapiera dech w piersiach ferią barw.Gdzie czas zatrzymał się na chwilkę w zadumie nad pięknem, którym Matka Natura szczodrze nas obdarowała.
Leżę cichutko, staram się nie myśleć,że boli. Wiem ,że z każdą kropelką jestem zdrowszy, każda kropla jest niczym ambrozja, napój bogów, który dawał im siłę po wszystkich zmaganiach. Tak czasem sobie myślę, że mój szpital to taki mój Olimp ;-)
Drodzy moi. Dziękuję Wam pięknie za odwiedziny i za wszystkie dobre słowa.
Tak sobie myślę, że jestem w świecie blogowym już prawie od roku to nie tak długo, a zarazem mam już tak wielu obserwatorów, tak wiele osób mnie odwiedza i poświęca mi swoją uwagę pisząc tyle miłych słów. Tak miło odwiedza mi się Wasze blogi i jestem zaszczycony,że mogę w taki sposób uczestniczyć w Waszym życiu. Dziękuję Wam za to. Dzięki Wam , w moich trudnych chwilach, staram się do tych miejsc uciekać , choćby mentalnie. Zapomnieć się na chwilkę.
Przepraszam,że ten post ma takie smutne zabarwienie ale na prawdę dziękuję ,że mogę bywać w tych wszystkich miejscach.
Przed pójściem do szpitala troszkę poszalałem w kuchni co było widać w poprzednim poscie i Detelina miała do mnie prośbę, którą teraz spełniam.
Sos słodko - winny jajeczny.
Moja propozycja jest aby połączyć go z malutkimi pulpecikami tak jak robiła to moja babcia i robi mama. Przepis jest bardzo, bardzo stary.
Pulpeciki przygotowujemy z mięsa mielonego. Ja podpiekam pokrojoną w kostkę cebulkę jak się zeszkli przekładam do mięsa, solę , pieprzę i wyrabiam jak na kotlety mielone. Formuję malutkie pulpeciki. Wlewam do garnka wywar z warzyw, gotuję go dzień wcześniej, a jeśli nie mamy wywaru to może być dobra kostka rosołowa na 1,5 l wody.Dodaję 5 listków laurowych około 8 ziaren ziela angielskiego i kilka ziarenek pieprzu czarnego. Kiedy woda się zagotuje i rozpuści się kostka lub kiedy wywar zaczyna się wolniutko gotować wrzucam pulpeciki, kiedy wypłyną na powierzchnie to jeszcze gotuje je na wolnym ogniu około 3 min. Wykładam pulpeciki na talerz. Rozbijam 2/3 jaja oddzielając żółtka od białek. Do żółtek dodaję powoli około 2 łyżek mąki najlepiej pszennej 550. Mieszam z żółtkami na jednolita masę i powoli wlewam do wywaru mieszając aby nie zrobiły się grudki. Powoli gotuję aż wywar zacznie się robić jakby nieco sosowaty czyli gęstnieć. Czasem trzeba dodać nieco więcej mąki, wszystko zależy od tego ile płynu mamy. zawsze trzeba najpierw mąkę
rozprowadzić w osobnym naczyniu dokładnie ją wymieszać aby nie było grudek.
Jak już wywar nieco zgęstnieje doprawiam go cukrem, pieprzem. Soli staram się używać niewiele.
Cukier ZAWSZE sypię najpierw. Potem dolewam 2/3 łyżki stołowe octu jabłkowego lub spirytusowego. Całość dosmaczam cukrem i octem. Sos musi być zdecydowanie kwaśny i słodki za razem.Na koniec wyjmuję listki laurowe aby nie zrobiły się gorzkie i bardzo, bardzo wolniutko szybko mieszając wlewam białka jajek. Zrobią się z nich takie jakby makaroniki, kluseczki, które dodatkowo zagęszcza sos. Sos smakuje wybornie z pulpecikami i młodymi ziemniaczkami.
Ja podaję go w głębokim talerzu,po prostu nalewam dość sporo sosu na brzeg talerza dokładam tłuczone ziemniaki delikatnie posypane mielonym kminkiem i dokładam 3,4 małe pulpeciki. Sos traktuję niczym swoistą zupę np. barszczyk. Jest bardzo sycący i ciekawy w smaku. życzę Wam smacznego ;-).
A teraz kilka nowych biżutek. Zrobiłem je na chwilkę przed szpitalem, bo nie mogłem się już doczekać.Reszta jak wyjdę ze szpitala. Przepraszam za jakość zdjęć.
Najpierw chcę zaprezentować misę, w której był cały mój najnowszy wypał ceramiczny, a którego dzielnie pilnowały wróbelki.





Pierścionki


Kilka nowych kolczyków. Mini sztyfty. Tak sobie pomyślałem,że muszę więcej robić takich, bo nie wszyscy lubią nosić dłuższe.





Kochani na dziś muszę kończyć.Zmęczenie daje mi się bardzo we znaki ale pomyszkuje jeszcze nieco po Waszych blogach. Dobrego wieczora i pozdrawiam Was bardzo serdecznie,Grzegorz.

sobota, 4 sierpnia 2012

Piękny, pracowity dzień,z nutą ceramiki i kuchenny patriotyzm.

Dobry wieczór kochani.
Za oknem ciepły, a nawet nieco parny wieczór. Cykady już dawno koncertują swe preludia. Słowik pieśni zaczyna , bo i księżyc od wczoraj bajeczny.
A ja jak zwykle zasiadam do komputera i choć na chwilkę odwiedzam Wasze blogi i z podziwów wyjść nie mogę jakie cudności tworzycie i ile radości i ludzkich uczuć wszędzie.
Jak cudownie jest wiedzieć,że gdzieś tam , nierzadko daleko są ludzie o czystych i pięknych sercach z głowami pełnymi marzeń i wiary w lepsze jutro, a serce ogromem swej czułości niczym jarmarczny czerwony balonik raduje wszystkich wokół.
Jak dobrze,że mogę, choć w taki sposób Was odwiedzać.
Rano zimny i wilgotny nosal Majci obudził mnie delikatnie. Poranek był jeszcze rześki więc wybraliśmy się na spacer.
Po powrocie zrobiłem śniadanko. Ostatnio wzięło mnie na warzywa, toż to sezon w pełni.
Zakręciłem się szybko i placuszki z kabaczka już skwierczały smakowicie na patelni. ;-)

Majcia oczywiście asystowała mi dzielnie.
Następnie zabrałem się za przygotowanie małych zapasów. Kupiłem niedawno bardzo ładna i tanią, bo przecież sezon trwa, paprykę.
Nafaszerowałem ją mięsem mielonym z ryżem, ziołami i pieczona cebulką.


Zostało mi nieco mięsa więc wpadłem na pomysł i wykorzystałem bardzo stary przepis jeszcze mojej babci.
Ugotowałem pulpeciki w białym słodko - winnym jajecznym sosie.



Przepis jest na prawdę bardzo stary ale zadziwiająco prost i niesamowicie finezyjny w smaku. Kiedy pierwszy raz go robiłem byłem niesamowicie zaskoczony, bo potrawa jest na prawdę prosta ale bardzo smaczna.
I tak właśnie dziś byłem kuchennym patriotą, bo kiedy tak gotowałem doszedłem do wniosku,że nie tylko udało mi się przygotować dwie różne potrawy w jednym czasie to i tak patriotycznie w barwach ;-).


Po tak pracowitym  przedpołudniu wybrałem się z Majcią na spacer.
Jednak najpierw pojechałem do Agaty odebrać mój najnowszy ceramiczny wypał.
Oj cudnie się wszystko udało. Czerwień, która u mnie często kaprysi tym razem zaogniła się pięknie.
Teraz wszystko stygnie i czeka aż wszytko poskładam. Oj weno przyjdź ;-).

Powstały trzy misy.
Ognista koronka.

Wodna lilia.

Trzecią zaprezentuje później, bo elementy biżuteryjne jeszcze na niej stygną ;-).
Spacer był niezwykle udany i radosny. Mnie nieco się w głowie zażółciło, bo pewien pomysł się zrodził ale o tym następnym razem. ;-)

Na koniec dnia jeszcze wzięło mnie na upieczenie ciacha na jutro. Do porannej kawki bedzie jak znalazł.

Raz jeszcze pięknie dziękuję za odwiedziny i tyle dobra, które mi okazujecie. Czasem tak sobie myślę,że wszystko jest po coś. Smutek, uszlachetnia, dodaje człowieczeństwu hardości ducha,łzy , oczyszczają duszę czasem ich słony smak osładza nam , paradoksalnie życie. Stajemy się lepsi. Śmiech jest nagrodą , promykiem szczęścia, którym należy się dzielić.
Uśmiechu na co dzień i radości mnóstwo Wam życzę. Dobrej nocy,Grzegorz.
Na koniec chciałbym Wam pokazać cudny domek. Jest prawie taki o jakim marzę od dawna. Może kiedyś marzenie się spełni. ;-)



Jarmark w " ZŁOTYM JAMNIKU "

Kochani moi ;-)
Z wielką przyjemnością chciałbym Was zaprosić na KIERMASZ w Pracowni Sztuk Wszelakich mojej przyjaciółki Agaty Olszackiej i cudnej Galerii " Absynt " Wandy Gierowskiej.
Kiermasz odbędzie się 11 i 12 sierpnia czyli w przyszły weekend. Jeśli mieszkacie w Łodzi lub okolicach i macie ochotę spróbować własnych sił, po przebywać w miłym towarzystwie, pochwalić się własnymi cudnymi dziełami rąk, po prostu miło spędzić weekendowy czas to raz jeszcze bardzo serdecznie Was zapraszam. Oczywiście jeśli macie ochotę zaprosić znajomych, kolegów, koleżanki to wszyscy są bardzo mile widziani. To również fantastyczna sposobność abyśmy nasze znajomości ze świata blogowego mogli rozwijać i w świecie realnym ;-).
Więc raz jeszcze w imieniu Agaty i Wandy oraz własnym bardzo serdecznie zapraszam Was na kiermasz do skansenu Budownictwa Drewnianego przy Muzeum Białej Fabryki w Łodzi.
Po wszystkie pytania i wyjaśnienia proszę dzwonić pod numer Agaty 515 127 862
Myślę, że stworzymy nowe , cudowne miejsce do spotkań i prezentowania swoich dzieł.
Chciałbym również bardzo serdecznie podziękować za wszystkie Wasze odwiedziny i miłe słowa. W poniedziałek znów idę do szpitala, jak wszystko będzie dobrze to wyjdę w środę. Dzięki Waszym słowom naładowałem energie i spróbuje się nie dać. ;-)
Buziole dla Was wszystkich.
Dobrego weekendu.
Na koniec kilka zdjęć ze skansenu.