Obserwatorzy

wtorek, 31 lipca 2012

Z WIELKĄ PRZYJEMNOŚCIĄ ;-)

Kochani, dziś 31.07. 2012 więc.....
Najpierw OGROMNIE DZIĘKUJĘ Za wszystkie, a było ich MNÓSTWO!!! , MIŁYCH SŁÓW, WPISÓW, ŻYCZEŃ, DOBRYCH MYŚLI I ENERGII NIEMAL KOSMICZNEJ, ŻE NAWET NIE UMIEM TEGO SŁOWAMI LUDZKIMI WYRAZIĆ. Ogromnie raz jeszcze wszystkim Wam dziękuję. Uściskał bym i ucałował każdą i każdego z Was, oj to bym się nacałował, jakiś rekord bym może nawet pobił hi hi ;-) ale jednak najbardziej ucałował bym Beatkę z ATABOH .
Trudno tak okropnie, bo wszyscy dajecie mi tyle dobra, miłości i wiem,że gdzieś tam jest tyle przychylnych mi ludziów - aniołów. Dziękuję Wam wszystkim bardzo, bardzo serdecznie. ;-)
Piszę w taki sposób, bo wszyscy wiemy o co chodzi i mam nadzieję,że nikogo nie uraziłem i mam nadzieję, że jeszcze nie raz wspólnie POCANDUJEMY.
Miłego dnia wszystkim Wam życzę i raz jeszcze ŚLICZNIE DZIĘKUJĘ I ZAPRASZAM.
Kwiaty dla każdego ode mnie ;-) na miły dzień

To one w połączeniu z kolorem nieba, które użyczyło cudnych barw

A mnie dane było napełnić moją ceramikę tchnieniem barw tęczy i stworzyć
Miłego dnia Beatko. ;-)




niedziela, 29 lipca 2012

Słodko - gorzko czyli smaki życia.

Witajcie Kochani.
Życie nasze jest jak wielki tort pełen różnych smaków,zapachów, kolorów. O różnej strukturze,nasyceniu takiej czy innej estetyce. Czasem, choć wydaje się piękny, wyrośnięty o cudnej strukturze, mnogości barw i pięknej dekoracji to w środku jest niczym najkwaśniejsza pigwa i to z nutą gorzkiego orzecha, który choć zarazem słodki i mianuje się królewską przyprawą to bywa nawet groźny. Czasem jednak skromny niewielki biszkopcik, który cichutko przycupnął na skraju stołu i drży w obawie aby nie opaść i nie stać się marnym naleśnikiem, potrzebuje jedynie kilku słodkich malin o zapachu lipcowego chruśniaka. Kilku maleńkich poziomek, które znają wiele skrzacich historii, pięknych jagód niczym najszlachetniejsze czarne perły, delikatnego dotknięcia puszystej, niczym chmurka sierpniowa, bitej śmietany aby przyćmić urodą, piękna skromnością i prostotą wspaniałości nawet najwspanialszy tort.
Bo wcale nie to co się świeci i błyszczy, krzyczy pysznością formy jest prawdziwie wartościowe.
Są na świecie rzeczy, których wręcz nie dostrzegamy, wybrani szczęśliwcy, którzy to potrafią!, a o których istnieniu wiemy i każdego dnia pragniemy wciąż wierzyć i bezgranicznie ufać.
Czasem czujemy się jak niebotyczna, dumnie prężąca swe konary topola. Ostoja spokoju,dom dla nie jednego słowika - śpiewaka nocy lecz czasem wystarczy niewielki podmuch wiatru aby stracić swą pewność i siłę.
Życie. Piękno istnienia i ból okrutny zarazem.
Jednak dzięki ludziom bliskim,pasjom, braciom mniejszym i wierze bezkresnej nawet kiedy wszystko przeciw nam się sprzysięgnie, wszystko to składa się na nasze istnienie. I zawsze trzeba iść z wysoko podniesioną głową i uśmiechem na twarzy, bo siła dobra ma moc niewiarygodnie ogromną!!! Im więcej jej rozdajemy tym bardziej rośnie w siłę.
Ależ się rozpisałem okrutnie. ;-)
Drodzy moi, dawno mnie tu nie było.
Pięknie Wam dziękuję za tyle dobra, które od Was otrzymuję, za wszystkie miłe słowa, za to że po prostu jesteście. Witam nowych obserwatorów, mam nadzieję,że miło się rozgościcie i pobuszujecie po moim świecie ;-).
Jakiś czas temu odwiedziłem moja siostrę u niej w domciu. Okolica jest cudna i tak sielska,że brak mi słów. Tego roku obrodziły u Niej czereśnie więc rzuciliśmy się niczym szpaki na słodki przysmak. Ileż było śmiechu i zabawy kiedy tak niczym szaleńczym tańcu pszczół rwaliśmy owoce. Troszkę do koszyków i troszkę do buzi, czego dowodem były czerwone usta i jęzorki.







Kiedy koszyczki i brzuszki napełniły się nieco usiedliśmy pod cieniem altanki, bo słońce tego dnia nie szczędziło siły i grzało nasze twarze zapamiętale, siostra podała cudowne lody z pyszną szarlotka własnego wypieku. O mateńko kochana, musicie uwierzyć mi na słowo. Nie wiele jest pyszniejszych smaków od świeżutkiej, gorącej jeszcze szarlotki domowego wypieku na kruchym cieście w duecie z waniliowymi lodami. Takimi prawdziwymi z laską wanilii o cudnym smaku.
Siostro jesteś wielka!!!


Po tak pysznej uczcie nadszedł czas powrotu do domu.
Kiedy wieczór pożegnał dzień i kolaska letniej nocy zawitała na dziedzińcu, kiedy zgiełk dnia usnął cichutko na kanapie ;-)
zabrałem się cichutko do pracy.




Chwilkę zamieszałem, dodałem trochę tego, szczyptę owego, garść pozytywnych myśli i cała miseczkę miłości. Resztę powierzyłem czasowi i ogniu.
Następnego dnia, po pysznym śniadanku
  odwiedziłem znajomych w Złotowiźnie. Cudna, mała wieś tam czas nieco się zatrzymał, ludzie pomimo ciężkiej pracy wciąż się uśmiechają.
Nawet kacze przedszkola są pełne maluchów.


Cudne chwile odpoczynku, tam czas biegnie wolniej , a troski mają wstęp wzbroniony.
Po pysznym obiadku wybrałem się na łowy z aparatem. Tak mnie od dawna kusiło aby spróbować funkcji mikro w moim aparacie i oto efekty. ;-)

Wciąż jednak się uczę.
Błogo zmęczony wróciłem do domu, a powrót miałem cudny. Słońce na nieboskłonie zmierzało na odpoczynek. Żegnało mnie ferią barw nie opisanych.
Ostatnimi promieniami delikatnie zastukało w moje okna życząc spokojnej nocy.


Wieczorna kawka na balkonie udała się wybornie, a nawet muszę się przyznać iż zakrawała na niemałą rozpuste ;-) Ale czasem trzeba troszkę zawartość cukru w organizmie uzupełnić ;-)


I tak minęły te miłe chwile. Bo czasem pomimo wszytko trzeba się zapomnieć.
Wszystkim Wam życzę takiego zapomnienia. Nawet kiedy zdrowy rozsądek podpowiada inaczej.
Pięknie dziękuję za miłe słowa. Dobrej nocy Wam życzę i buziaki posyłam.Grzegorz.




wtorek, 17 lipca 2012

Szpital -chemia -glina .

Dobry wieczór kochani.
Dzień kratką pogodową umilał nam ten czas lipcowy.
Poranek, po nieprzespanej nocy, promieniem słońca ciepłym dotykiem oczy otworzył. Niestety ;-(
Krótko trwała ta chwila, bo jeszcze przed południem rzęsistym deszczem świat odpłynął, a z nim i ja pod życiodajne lecz nie miłe okrutnie kroplówki podłączony.
I tak mijały minuty i godziny szpitalne lecz nie tak całkiem bez produktywnie.
Czasem sam sobie się dziwię ale to prawda. Jeśli coś w człowieku siedzi i go gryzie, a ból i ten fizyczny i w głowie siedzący dokucza to nie ma jak pasja. Ręce same składają się do pracy. Dotyk gliny uspokaja skołatane myśli, chłodzi obolałe dłonie i w tajemniczy sposób przenosi w krainę gdzie piękno, cisza panuje. Żaden Płanetnik nawet z ogromna konewką nie jest w stanie zakłócić tego spokoju. Nawet jeśli bardzo się uprze i lać wodę zacznie. I tak powstało naczynko niby korą drzewa otulone, swoiste poidełko dla wszelkich stworzeń leśnych. Tutaj małe wróbelki przycupnęły na chwilkę robiąc sobie przerwę w swoim podniebnym spacerze. Cichutko usiadły na brzegu naczynka i koja swoje pragnienie.
Mam pomysł na szkliwienie naczynka ale to będzie mały eksperyment. Jak już będzie gotowe na pewno je Wam pokażę.






Ta deszczowa aura zainspirowała mnie jeszcze i powstał talerz, patera na owoce lub ciacho owocowe z motywem kwiatu lotosu.



Gdyby nie ta moja ceramika trudno było by czasem znieść to wszystko.
Nie mam złotej recepty na smutki i ból wszelaki ale wiem jedno. Bliska ,kochana osoba, pasja, uśmiech nawet ten przez łzy, radość nawet z najmniejszej rzeczy, wiara w lepsze jutro i anioły to broń nie do pokonania. Nawet kiedy zwątpienia czarne chmury zasnują nam niebo nie wolno się poddać.
Chciałbym Wam wszystkim bardzo podziękować za tyle miłych słów i odwiedziny. Moje Candy jeszcze nigdy nie było tak ogromne i strasznie mi miło, że mogę sprawić, że u kogoś z Was uśmiech na twarzy zagości. Miło mi również, że przybywa mi  nowych obserwatorów. Witam Was serdecznie i zapraszam do buszowania po moim świecie.
Spokojnej reszty dnia i miłego wieczora. Buziole, nieco obolałe posyłam Wam wszystkim. Grzegorz.

środa, 4 lipca 2012

Wieczorna cisza,nostalgia i muzyka w sercu.

Dobry wieczór kochani.
Dzień po wyczerpującym biegu w gorących dotykach promieni słonecznych dobiegł do spokojnej , zacisznej ostoi. Noc objęła panowanie nad światem. Świerszcze zaczynają koncert na tysiąc skrzypiec, delikatny i upojny zapach lipowych kwiatów wypełnia moje płuca nastrajając mnie melancholijnie i kojąc moje myśli.
Dzień był piękny, nieco upojnie leniwy. Lecz nie u mnie.
W mojej głowie burza myśli, rozterek i smutek wprowadził chaos okrutny. Moja wiara w lepsze jutro, w spełnienie marzeń wystawiona została na potężną próbę. Na razie , pomimo wielu prób i determinacji niestety muszę dać za wygraną. Kurcze nie powinienem tak mówić!!! Trzeba walczyć do końca. Wierzyć jak dziecko,że jutro na pewno znów wzejdzie słońce. No ale przecież nie wszystkie marzenia muszą się zrealizować. Musimy mieć o czym marzyć, mieć plan i realizować go nawet wtedy kiedy planem jest brak planu. Cóż, dziś słyszę chichot losu. Może to jeszcze nie teraz, może nie byłem gotowy, może wszystko dzieje się dla czegoś. Coś może uchroniło mnie przed samym sobą. Może to najlepsza rzecz, która mi się przydarzyła jeśli nawet nie jest tak jak chciałem?! Tak bardzo pragnąłem się spełnić, w końcu zrobić coś dla siebie, choć tak w gruncie rzeczy dla kogoś. Ale dość tego! Smutek musi się wysmucić, łzy wykapać. Przecież jutro znów rydwan Króla Słońce wyjedzie przez bramę Poranka na obchód swojego królestwa. Zaprzyjaźniona sroka znów zastuka o parapet witając się rankiem. Majcia zaprosi na spacer. Będzie cudnie. WIERZĘ W TO, MUSZĘ.
Dość tych smuteczków. W moim parku cudny dywan rozłożono. Pachnie obłędnie i czaruje kolorem i fakturą. Jakiż on piękny.







Wieczór był piękny, nieco ciężki zapachem i wilgocią powietrza.
Firmament pożegnał się ferią barw przecudnych.


Po takim upale zamarzyło mi się nieco wytchnienia i ochłody. Przypomniało mi się,że w chłodzie lodówki czekają zerwane u mojej siostry przepyszne owoce. Ależ pachniały!!!




Zainspirowany owocami od siostry postanowiłem popełnić jakąś miskę, paterę i tak powstała patera na ciasto, owoce z motywem truskawek. Przepraszam za jakość zdjęć. Ręka niestety odmówiła współpracy i żyła swoim życiem ale nie dam się tak łatwo.









Po wczorajszej burzy na chwilkę na mgnienie oka, bez uprzedzenia i wcześniejszej rezerwacji, pojawiła się tęcza. Piękna i zwiewna niczym najdelikatniejszy jedwab. Jak delikatne motyle skrzydła, jak marzenie i nadzieja dziecka. Może jeszcze nie wszystko stracone. Przecież na jej końcu mogę znaleźć mój dzban złota. Oj rozdał bym go z radością!!!
Dobrej nocy, kochani. Pogodnych i spokojnych snów. Spełnienia marzeń, pogody ducha i radości w sercu.
Śpijcie spokojnie. Dziękuję za to ,że jesteście. Grzegorz.


A i jeszcze jedno. Każdy wariatek ma w głowie kwiatek.
Śmiejcie się i cieszcie każdą chwilą, z pokorą przyjmujcie gorsze dni i nie zapominajcie o aniołach.